9 kwi 2012

2#

*Oczami Moniki.*
Cieszyłam się, że Marchewa zaproponował mi, że mnie odprowadzi. Bardzo lubię spędzać z nim czas. Szliśmy i rozmawialiśmy o bzdurach gdy nagle Lou powiedział :- Możemy pogadać? Mam problem, potrzebuję rady.
- Jasne, że tak. Dobrze wiesz, że ze mną możesz pogadać zawsze i o wszystkim.- usiedliśmy na ławce.
- No bo wiesz - zaczął patrząc mi w oczy. - mam taką przyjaciółkę, jest mi bardzo bliska, bardzo ją lubię i chciałbym czegoś więcej, ale boję się jej powiedzieć co czuję , ponieważ nie chcę zniszczyć tego co jest między nami - mówiąc ostatnie słowo spuścił oczy i zrobił się smutny.
- ej, uśmiech proszę - mówiąc to uśmiechnęłam się do niego - skoro coś czujesz to jej to powiedz, jeżeli ona odwzajemnia Twoje uczucie to możecie być szczęśliwi, jeżeli nie to możecie zostać nadal przyjaciółmi, według mnie prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko i nic jej nie zepsuje.- uśmiechnął się tym uśmiechem, który ubóstwiam i mogłabym patrzeć na niego dniami i nocami.
- Naprawdę tak myślisz? może masz racje po prostu z nią pogadam i zobaczymy - mówiąc te słowa pocałował mnie w policzek,  dobrze, że było ciemno nie widział jak się zarumieniłam.

- Dobrze chodź już bo robi się naprawdę późno a Ty po dzisiejszym dniu jesteś na pewno zmęczona.
Uśmiechnęłam się tylko i resztę drogi cieszyłam jego obecnością, patrzałam na niego gdy szedł zamyślony i stwierdziłam, że wygląda słodko.
- Nie myśl bo się zmęczysz- powiedziałam szturchając go w ramię, zaśmiał się odpowiadając.
- Mnie to nie boli w przeciwieństwie do Ciebie.
- Ej, to nie było fajne - zrobiłam smutną minę.
-Przepraszam - powiedział i natychmiast do mnie podszedł i przytulił, staliśmy przytuleni gdy nagle się zaśmiał 

- Nigdy Cie nie odprowadzę - stwierdził. Gdy ruszyliśmy Lou mnie obejmował, było mi cudownie. Myślałam o tej dziewczynie, o której mi powiedział. W głębi duszy chciałabym aby mówił o mnie, jednak wiedziałam, że to nie możliwe, cudowny, idealny Louis Tomlison nie może być we mnie zakochany, może mieć każdą dziewczynę której zapragnie więc dlaczego miałby wybrać mnie? Gdy szliśmy oboje zamyśleni droga szybko nam minęła. Gdy podeszliśmy pod moje mieszkanie Lou uśmiechnął się .
- Dzięki za rozmowę , bardzo mi pomogłaś, jesteś moją najlepszą przyjaciółką.
- Nie ma za co. Od tego jestem. Już zawsze nią będę. - W myślach dodając 'mam nadzieję.'
- Dobranoc.
- Dobranoc.
Na pożegnanie przytuliliśmy się i Lou dał mi buziaka w policzek na co zarumieniłam się . Drugi raz tego wieczoru.
Weszłam do domu i uśmiechnęłam się do siebie. Poszłam się wykąpać , gdy położyłam się do łóżka długo nie mogłam zasnąć . Myślałam o tej szczęściarze, w której się zakochał. chciałabym być na jej miejscu.
*Oczami Louisa.*
Całą drogę powrotną myślałem o niej, o tym jak słodko się uśmiecha, jaka jest piękna. Zwariowałem na jej punkcie, zastanawiałem się czy ona coś do mnie czuje, bałem się, że jestem dla niej tylko przyjacielem. Bardzo chciałem być przy niej, wspierać ją i być obecny w każdym momencie jej życia. Kochałem w niej dosłownie wszystko. Jej niebieskie oczy były przecudowne, uśmiech zniewalający a usta najcudowniejsze jakie widziałem. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk esemesa., gdy zobaczyłem od kogo od razu się uśmiechnąłem.
 ~Dziękuję za odprowadzenie. Dobranoc. xxx~
Od razu odpisałem. Byłem już koło domu. Wszedłem do środka wykąpałem się i poszedłem do łóżka. Zasnąć nie było łatwo jednak w końcu się udało.
*Oczami Moniki.*

Napisałam mu esa, na odpowiedź nie musiałam długo czekać.
~Nie ma za co. Miłych snów Księżniczko. xxx~
Zasnęłam od razu. 





                                  
Drugi rozdział.
Proszę komenty, następny pojawi się w niedługim czasie : )
Bless. ~ Daja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz